80. rocznica rozstrzelania przez Niemców hitlerowskich 79 osób na Dąbiu
Featured

80. rocznica rozstrzelania przez Niemców hitlerowskich 79 osób na Dąbiu

W styczniu 2025 roku przypada 80. rocznica rozstrzelania przez Niemców hitlerowskich 79 osób na Dąbiu. Z tej okazji w niedzielę 12 stycznia odbędą się uroczystości na Cmentarzu Rakowickim, w kościele pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika na Dąbiu oraz pod krzyżem na miejscu kaźni przy ul. Półkole.  Zapraszamy na uroczystości wszystkich pragnących oddać hołd ludziom, którzy ponieśli największą ofiarę w imię Ojczyzny.

Program uroczystości:

  • godz. 10:30 – Złożenie wieńców i zapalenie zniczy na Cmentarzu Rakowickim pod pomnikiem Męczenników Wymordowanych przez Niemców w Krakowie  w Dz. XX Dąbie w dniu 15 stycznia 1945 roku.
  • godz. 11:30 – Msza święta w intencji pomordowanych w kościele pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika przy ul. Półkole 9a na Dąbiu.
  • godz. 12:30 – Apel Poległych, modlitwa za dusze rozstrzelanych oraz złożenie wieńców i zapalenie zniczy pod krzyżem na miejscu kaźni przy ul. Półkole.
  • godz. 13.00 – Spotkanie okolicznościowe (m.in. wystawa, prelekcja historyczna) w Sali Teatralnej kościoła na Dąbiu (w przyziemiu) .

Dzielnica XX w okresie okupacji niemieckiej w latach 1939-1945

Niemiecka okupacja Krakowa to długie 1961 dni, które na zawsze zmieniły życie tysięcy mieszkańców. Tragiczne wydarzenia nie ominęły również Dąbia, w początkowym okresie wojny dzielnicy peryferyjnej o charakterze podmiejskim. Niemcy w krótkim czasie po zajęciu miasta przejęli obiekty publiczne i wojskowe. Na Dąbiu stacjonowali zarówno w dawnych koszarach saperów przy ulicy Mogilskiej, jak i w koszarach wojsk pancernych przy ulicy Grzegórzeckiej. Ulica Miedziana stała się arterią łączącą obie jednostki, których żołnierze na przemian patrolowali ulice Dzielnicy XX. W całym Krakowie stacjonowało kilka tysięcy żołnierzy niemieckich. Okupanci szybko pokazali swoje ciemne oblicze. III Rzesza systematyczne wyniszczała polskie elity. 6 listopada 1939 roku miała miejsce Soderaktion Krakau, w ramach której aresztowano profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. W dalszej kolejności, 9 listopada, ta sytuacja spotkała nauczycieli i wykładowców szkół średnich. Działały jedynie szkoły powszechne i zawodowe, realizując jednak bardzo okrojony program nauczania. Terroryzowano ludność poprzez organizowanie łapanek i publicznych egzekucji. Każda akcja spotyka się z reakcją. Z każdym miesiącem rósł opór społeczeństwa, co prowadziło do stopniowego tworzenia się coraz większej liczby organizacji konspiracyjnych. Z czasem miały one stworzyć struktury polskiego państwa podziemnego. Procesy te nie ominęły również Dąbia i Grzegórzek. Działało tu co najmniej 12 zespołów tajnego nauczania, istniały też komórki Armii Krajowej i Gwardii Ludowej, zajmujące się dywersją, sabotażem i działalnością wywiadowczą. Zawodnicy Dąbskiego Klubu Sportowego z sukcesami uczestniczyli w podziemnych rozgrywkach piłki nożnej. Mimo sprzeciwu Niemców spragnieni normalności krakowianie tłumnie chodzili na mecze, które ze względów bezpieczeństwa rozgrywano na boiskach na peryferiach miasta. Wraz z narastającym oporem rósł również terror niemiecki. Nie ominął także mieszkańców Dąbia. Pierwszą falę aresztowań w dzielnicy przeprowadzono na przełomie 1942 i 1943 roku. Była ona efektem rozpracowania przez Niemców części komórek konspiracyjnych. Przesłuchania i kolejne “wsypy” doprowadziły do kolejnych aresztowań w czerwcu 1943 roku. Początkowo zatrzymanych przetrzymywano i torturowano w więzieniu przy Montelupich, a następnie rozstrzeliwano. W tych tragicznych czasach Dąbski Klub Sportowy zajął III miejsce w podziemnych Mistrzostwach Krakowa i odniósł największy sukces w swojej historii, uznając jedynie wyższość lokalnych potęg Cracovii i Wisły. Sukces ten jest świadectwem niebywałego hartu ducha całej drużyny. Na zawsze powinien być powodem pamięci i dumy dla wszystkich mieszkańców Dąbia.

Wobec wydarzeń na frontach II wojny światowej aktywność sportowa zeszła na plan dalszy. Wszyscy nasłuchiwali nowych wieści. Z ust do ust przekazywano sobie wiadomości o kolejnych klęskach Niemców na froncie wschodnim, o bitwie pod Monte Cassino, o otwarciu drugiego frontu we Francji. Z wielkimi emocjami przeżywano tragedię powstania warszawskiego. Jednak dominował nastrój nadziei, nadziei na klęskę III Rzeszy, która była już nieuchronna. Mieszkańcy Dąbia odliczali czas do wyzwolenia, nie wiedząc, jaką tragedię przyniesie im los. Władze niemieckie, obawiając się wybuchu w Krakowie powstania na wzór tego, które miało miejsce w Warszawie, postanowiły zastraszyć ludność miasta, dokonując pacyfikacji jednej z dzielnic Krakowa. Wybór padł na Dzielnicę XX - Dąbie. Za pretekst posłużyły oskarżenia o udział w akcjach sabotażowych i ukrywanie sowieckich spadochroniarzy. Miejsce wybrano doskonale, tworzyło ono bowiem trójkąt z trzech stron zamknięty bulwarami Wisły i Białuchy oraz nasypem kolejowym zbudowanym przez Niemców w roku 1943. Wjazd na Dąbie zapewniało wąskie przejście pod nasypem i most na Białusze. Ze względu na niską zabudową wystarczyło w rogach trójkąta ustawić karabiny maszynowe, by trzymać w szachu całą dzielnicę. O świcie żołnierze z pobliskich koszar rozstawili się w równych odstępach na wałach i nasypie. Pułapka była gotowa. Rankiem 15 stycznia na teren osiedla wjechały wojskowe ciężarówki, rozpoczęła się kolejna, najbardziej krwawa, pacyfikacja Dąbia. Żołnierze i żandarmi chodzili od domu do domu, wypędzając kolejno mieszkańców. Niemcy nie działali na ślepo, posiadali dokładne listy mieszkańców. Były to na ogół rodziny osób zaangażowanych w działalność podziemną i aresztowanych podczas wcześniejszych pacyfikacji. Części mieszkańców kazano opuścić dzielnice przez most na Białusze. Pozostałych po wylegitymowaniu zebrano w Barze Rybackim przy ulicy Miedzianej. Zatrzymano ponad setkę osób, przesłuchiwano ich w domu Koprowskich całymi rodzinami. Z wałów zdjęto posterunki, tymczasem pod barem stanęła ciężarówka, którą przywieziono 30 więźniów z więzienia na Montelupich. Wśród nich również znajdowali się mieszkańcy dzielnicy zatrzymani w dniach wcześniejszych. Wciąż nie było jasne, jaki cel przyświeca działaniom Niemców, ale wkrótce stało się to jasne. Od godziny 13-tej zatrzymanych prowadzono grupami pod wał wiślany na pole pani Kumelowej. Tam kazano się ludziom kłaść twarzą do ziemi, po czym żandarmi z broni maszynowej dokonali egzekucji. Odgłosy strzałów były świetnie słyszane w pobliskim Barze Rybackim. Nikt już nie mógł mieć wątpliwości, jaki los czeka zgromadzonych tam ludzi. Wyprowadzano kolejne grupy, podobnie jak poprzednicy szli pod wał i kładli się na śniegu głowami do Wisły. Leżeli pośród ciał swoich krewnych i sąsiadów rozstrzelanych chwilę wcześniej. Między rzędami chodzili żandarmi i kontynuowali swoją krwawą robotę. Kiedy skończyli, na ziemi leżało 80 ciał. Dowódca oddziału zapowiedział, że do godziny 18-tej wszyscy rozstrzelani mają zostać pochowani, w przeciwnym razie spalona zostanie cała dzielnica. Po wydaniu tego komunikatu Niemcy wsiedli do samochodów i odjechali. Zza domów i opłotków ze wszystkich stron na miejsce tragedii ciągnęli pozostali przy życiu mieszkańcy Dąbia. Nie było na Dąbiu nikogo, kto by tego dnia nie stracił kogoś bliskiego. Całą zbrodnię przeżył jedynie Jan Hajduga, mimo rany postrzałowej głowy. 18 stycznia 1945 roku wojska sowieckie wkroczyły na Dąbie od strony zamarzniętej Wisły. Po ponad 60-ciu miesiącach dniach Dzielnica XX była wolna od niemieckiej okupacji. Dopiero wtedy była możliwa ekshumacja ciał i uroczysty pogrzeb ofiar na Cmentarzu Rakowickim, w którym uczestniczyły tysiące krakowian. Mimo upływu lat Pacyfikacja Dąbia wciąż żyje w pamięci mieszkańców naszego osiedla. Co roku 15 stycznia gromadzą się oni pod pomnikiem w miejscu kaźni, by oddać cześć pomordowanym.

Tomasz Szczepanik